Są sprytni, do mistrzostwa opanowali chłodną kalkulację, często nie grają fair, a korzyści jakie czerpią ze swojej pracy są niewyobrażalne. Mowa o zawodowych graczach w konkursach i loteriach, którzy grywalizację zamienili w swój sposób na życie. Jak działają? Co skłania ich do podejmowania się udziału w danym konkursie czy loterii? Czy gra jest warta świeczki? Czy marki organizujące konkursy mogą się ich obawiać?
Jak konkursy i loterie stały się biznesem?
Konkursy i loterie konsumenckie są dość popularnym narzędziem marketingowym mniejszych lub większych marek. Aktywacje konsumenckie mają m.in. na celu zwiększenie sprzedaży, zrobienie miejsca na półce nowym produktom, zachęcenie do zaangażowania w życie marki, podniesienie świadomości marki czy ocieplenie jej wizerunku. To czy klient weźmie udział w konkursie jest uzależnione oczywiście od atrakcyjności nagrody. Spotykamy nagrody finansowe – często w zawrotnych kwotach, samochody, sprzęty RTV i AGD, rowery, hulajnogi lub mniejsze – nazywane przez agencje „nagrodami trzeciego stopnia” – jak np. sety produktowe. Gdyby tak się nad tym zastanowić, to branża konkursowa wygląda na całkiem dochodowy biznes. Często jedna wygrana znacznie przekracza roczny przychód, na który większość nas pracuje bardzo ciężko. I tutaj pojawiła się szansa dla osób, które – powiedzmy wprost – potrafią liczyć. Zawodowi gracze czy wręcz wygrywacze działają metodycznie. Jeśli kiedyś miałeś wrażenie, że ilekroć próbujesz o coś zagrać, a i tak nie wygrywasz i w ogóle konkursy i loterie są ustawione, to może być to wynikiem właśnie szerokiej działalności zawodowych wygrywaczy.
Jak oni to robią, że zawsze wygrywają?
Pierwszym krokiem do wygranej jest kalkulacja. Gracz na podstawie rachunku prawdopodobieństwa oblicza szanse na wygraną i analizuje czy wysiłek mu się opłaca, czy nagroda jest wystarczająco atrakcyjna. Muszą wziąć pod uwagę podatek od wygranej. Najbardziej pożądane nagrody to oczywiście nagrody pieniężne i sprzęty o wysokiej wartości, które łatwo będzie opylić. Nie bez znaczenia jest też zasięg konkursu. Często bardziej opłacają się konkursy lokalne lub kierowane np. do klientów danej sieci handlowej. Dlaczego? Bo prawdopodobieństwo wygranej rośnie.
Na podstawie kalkulacji powstaje strategia działania, która musi zakładać też to, ile wygrywacz zainwestuje w osiągnięcie celu, a inwestycje te potrafią być niemałe. Niektórzy gracze gotowi są zakładać wiele kont w bankach i brać kredyty tylko po to, żeby otrzymać jakąś premię dla klientów czy nagrodę.
Niejednokrotnie udział w konkursie wiąże się z korzystaniem z wielu numerów telefonu, z których wysyłane są smsy konkursowe czy loteryjne. Kiedy szukasz w sieci handlowej produktu promocyjnego z etykietą uprawniającą do udziału w grywalizacji, może się okazać, że go po prostu nie znajdziesz. Zawodowy wygrywacz zdążył wykupić całą półkę, żeby zwiększyć swoje szanse. Często wygrywacze angażują w to więcej osób, prosząc np. rodzinę i znajomych, żeby kupili dla nich produkty w swoich pobliskich sklepach lub ogłaszają na grupach facebookowych chęć przyjęcia (oczywiście nieodpłatnie) np. jak największej ilości opakowań po batonikach. Niektórzy później po prostu sprzedają je za niemałe sumy, wykorzystując popularność konkretnej zabawy, czyli zarabiają nie biorąc nawet udziału w aktywacji konsumenckiej. Naklejki za Słodziaki – mówi Wam to coś?
Kupowanie lajków jest kolejną metodą działania zawodowych wygrywaczy. Dotyczy to konkursów w mediach społecznościowych, w których liczy się np. liczka lajków pod zdjęciem lub komentarzem. Taką „usługę” można bez problemu znaleźć w internecie i to niedrogo.
Konkursy z jury, kiedy trzeba wykazać się kreatywnością – napisać wiersz, historię, limeryk, wymyślić hasło – to również bułka z masłem. Wystarczy pomyśleć, co takie jury chwyci za serce. A chwyci na pewno opowieść o chorobie, niepełnosprawności, heroizmie, pokonywaniu własnych ograniczeń czy niespełnionej lub – wręcz przeciwnie – szczęśliwej miłości, która nie miała prawa się wydarzyć.
Organizatorze, bądź czujny!
Na tle powyższych strategii wybija się szczególnie jedna metoda. Poprzednie wiążą się ze sprytem, podejmowaniem kosztów i ryzyka, ta natomiast budzi niepokój i organizatorzy aktywacji konsumenckich powinni być na nią bardzo wyczuleni. Chodzi o szczegółowe analizowanie regulaminów i wyłapywanie w nich luk. Umówmy się, że przy obecnych przepisach RODO, które są bardzo restrykcyjne i wielu organizatorów nadal się w nich gubi, nie jest trudno znaleźć lukę zapewniającą niezłe pieniądze. Niektórzy zawodowi wygrywacze znają się na przepisach doskonale i sami potrafią wykryć słabą stronę regulaminu, inni korzystają z porad prawnych. Takie działania prowadzą do zgarnięcia nagrody specjalnej od organizatora za pomoc, szantażowania zgłoszeniem organizatora do odpowiedniego urzędu, zwycięstwa w konkursie z palcem w nosie.
Mając na uwadze powyższą metodę działania zawodowych wygrywaczy, marki powinny korzystać ze wsparcia doświadczonych agencji, najlepiej współpracujących z dobrą kancelarią prawną, specjalizującą się w opracowywaniu regulaminów akcji konsumenckich, a także dysponujących własną komórką RODO, która zadba o wszystkie zapisy związane z ochroną danych osobowych.