Czasy smartfonów oraz tabletów z internetem i (przede wszystkim) mediami społecznościowymi zrobiły z nas rozpuszczonych do granic możliwości konsumentów. Nauczyliśmy się, że każdy nasz komentarz musi doczekać się odpowiedzi natychmiast! Marki, które nie odpowiadają klientom szybko na komentarze w mediach społecznościowych, są źle postrzegane. Natychmiastowość odpowiedzi w internetach przejawia się w wielu aspektach. Także w odpowiedzi na sytuację. Jakąkolwiek. Nazywamy to real time marketingiem.
RTM – zasady gry
Wydawałoby się, że internetowy viral jest dziełem przypadku, jednak opracowywanie chwytliwych komentarzy to właściwie osobna dziedzina wiedzy i nie sposób przekazać jej całej w krótkim wpisie. Skupmy się więc na kwestiach najbardziej istotnych. RTM, czyli marketing czasu rzeczywistego, to sformułowana szybko riposta na wszelkie aktualne wydarzenia (np. społeczne, kulturowe, polityczne czy reklamowe). Dokładniej, chodzi o błyskotliwe wykorzystanie tych wydarzeń do własnych celów marketingowych. Główną rolę w RTM odgrywają social media, które są najlepszym, najtańszym i najszybszym przekaźnikiem komentarza. Czas liczy się tutaj niezmiernie. Tak naprawdę, nasza odpowiedź na bieżące wydarzenia powinna pojawić się w sieci tak szybko, jak to możliwe, najlepiej już w kilka-kilkanaście minut od ich wystąpienia. Odpowiedni refleks decyduje o powodzeniu akcji. Oczywiście, trafność przekazu pod względem treści, dowcipu i grafiki jest kluczowa. Można również zaplanować RTM i odnieść się do wydarzeń, które następują regularnie, np. wszelkich świąt, dnia kota, budowlańca, tłustego czwartku – możliwości są nieograniczone, ale należy bardzo wnikliwie śledzić trendy i być na bieżąco… ze wszystkim. Zastanów się czym żyją teraz Twoi klienci i wykorzystaj to. Idealnie byłoby, gdyby komentarz w pewien sposób wiązał się z naszą marką, usługą czy produktem.
Tak się to robi
Pamiętacie jeszcze San Escobar? Na pewno pamiętacie. Trudno powiedzieć czy sama wpadka utkwiła nam wszystkim w pamięci, czy virale, które powstały na jej fali. Jednym z najlepszych przykładów wykorzystania San Escobar jest post platformy sprzedaży gier G2A informujący o tym, że miasto San Escobar jest już dostępne w grze Grand Theft Auto. Zagralibyście?
Premiera nowej odsłony słynnej disney’owskiej animacji „Król Lew” również nie przeszła bez echa wśród najróżniejszych marek. KFC w mediach społecznościowych zamieściło zdjęcie shake’a trzymanego w dłoniach unoszących go wysoko na tle wschodzącego, afrykańskiego słońca z dopiskiem: „Shake KFC tak cudownie to brzmi” – mhm, to nie byle bzik!
Trzeba przyznać, że iPhone 6Plus firmy Apple zaliczył wtopę techniczną już na samym początku. iPhone, bowiem wyginał się. Na uszczypliwości ze strony innych marek, nie trzeba było długo czekać. Kit Kat wystosował jasny komunikat: „We don’t bend, we #break!”, znakomicie wykorzystując właściwości swojego produktu w kontekście niezręcznej sytuacji giganta technologicznego. Heineken, natomiast wyraził swoje wsparcie dla Apple, pokazując zdjęcie wygiętego kapsla i zapewniając, że nie ma się czym przejmować, bo im zdarza się to bez przerwy.
Przed zastosowaniem RTM skonsultuj się ze specjalistą
To, że real time marketing musi być dobrze przemyślany jest jasne, ale działom kreatywnym zdarza się o tym zapomnieć. Jeśli wpis po prostu nie jest śmieszny – pół biedy. Jeśli jest obraźliwy, nie tylko trzeba się gęsto tłumaczyć, ale także można nieodwracalnie zniszczyć swój wizerunek. Z takim problemem spotkał się Tiger, który z okazji 73. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego wstawił na Instagrama zdjęcie… środkowego palca przewiązanego kokardą z dopiskiem „1 sierpnia Dzień Pamięci”. Na tym jednak nie poprzestał. Opis zdjęcia głosił: „Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie!”. Nie trzeba dodawać, że ten wyjątkowo kwaśny wpis spotkał się z ogólną krytyką. Swoje oburzenie wyraziło również Muzeum Powstania Warszawskiego 1944, a przeprosiny marki nie wystarczyły, aby zniwelować niesmak. Ten błąd zapewne kosztował firmę Maspex utratę wielu klientów.
Spróbuj i przyciągnij uwagę
Real time marketing jest dużo skuteczniejszą formą komunikacji z rynkiem niż zwykłe wpisy, ponieważ w większym stopniu zachęcają odbiorców do interakcji, co może się przełożyć na niewyobrażalny sukces marketingowy. Przekaz powinien być zabawny, a nawet zaczepny. W sposób oczywisty zaczepiamy naszych odbiorców, ale również inne marki czy osoby publiczne. Pułapką jest przecenienie swojego poczucia humoru. Internet pamięta słabiznę i nie omieszka jej wypomnieć! Zanim post trafi na fanpage, koniecznie trzeba upewnić się, że jest dobry i wartościowy. Lepiej poświęcić chwilkę więcej na dopracowanie przekazu niż odkręcać wtopę.